niedziela, 22 czerwca 2014

Żyję

Wiem że ostatni post był dość dawno temu, ale naprawdę nie miałam czasu. Ten tydzień to jakaś kompletna katorga i maraton. Na wycieczce byłam, można by się rozpisywać, z jedzeniem myślałam że będzie gorzej, nie trzymałam się postanowionego celu, jadłam trochę więcej tak około 1000 kcal dziennie. Potem trzeba szybko sprzątać i ogarnąć się bo Boże Ciało, potem goście, po drodze jeszcze byłam u okulisty, w sobotę cały dzień w galerii (złapała mnie mała depresja, siedzę w oświetlonej przymierzalni, pełnej luster, wszystko widać - masakra). Dzisiaj też mam gości, dopiero poszli dorwałam na chwile kompa i pisze a jeszcze trzeba posprzątać :(.
Ogólnie nie ma tragedii, pociesza mnie myśl że za tydzień rodzice wyjeżdżają na wakacje - ja zostaje nikt mnie nie będzie pilnował z jedzeniem !! Sama będę "gotować", jak się postaram to na sierpień może być zajebiście! Taką mam nadzieje...
Tylko przetrwać ten tydzień, wiadomo zostaje sama z starszym o rok bratem, więc trzeba zrobić wszystkie zakupy, posprzątać dom. Nie wiem czy dam rade codziennie pisać ale postaram zamieszczać krótkie posty chociaż co drugi dzień.

Chcę też bardzo podziękować za wszystkie miłe komentarze, dziewczyny bardzo mnie motywujecie, wiem że trochę zaniedbuje tego bloga i was ale musicie wiedzieć że walczę i nie zapomniałam o anie! Czuję że te wakacje będą wyjątkowe, wszystko się zmieni, tylko przetrwać ten tydzień...