TIPS & TRICKS

Jeśli chodzi o moje odchudzanie to nigdy nie byłam na jako takiej restrykcyjnej diecie. Nidy nie miałam "prawdziwych" napadów, po prostu trzymałam się pewnych reguł, które sobie ustaliłam:

1. WODA TO TWÓJ PRZYJACIEL! - to chyba najważniejsza zasada, kiedyś nie zwracałam uwagi ile pije i trudno tego przypilnować bo po prostu nie czujemy pragnienia ;). chodzi o to żeby pić cały czas, naprawdę. 2l dziennie to minimum. Polecam wody smakowe nie chce się po niech jeść, a w dodatku są pyszne!



2. ZERO CHLEBA I ZIEMNIAKÓW - chleba nie jem nawet ciemnego, zastąpiłam go chlebkami typu waza czy coś takiego. Ziemniaki zawsze można rozwalić na talerzu i zostawić więc warto się ich pozbyć z jadłospisu :)

3. ZERO SOKÓW NAPOI GAZOWANYCH I ZAWIERAJĄCYCH CUKIER -  na początku ciężko, nawet bardzo, ale idzie się przyzwyczaić, jeżeli mi się udało to każdemu się uda. Teraz praktycznie piję tylko wodę, herbatę i kawę.

4. PIJ KAWĘ ALE Z MLEKIEM - warto o tym pamiętać, mleko neutralizuje toksyny zawarte w kawie, chociaż trochę ale zawsze dodaję mleko i cukier - niestety nie umiem pić kawy inaczej ;(

5. 10 MIN PRZED POSIŁKIEM I 10 MIN PO POSIŁKU SZKLANKA WODY - dzięki temu jest nie chce się jeść i trawienie zachodzi prawidłowo, ważne jest też to aby NIE POPIJAĆ W TRAKCIE POSIŁKU (nawet wodą) ! też było mi strasznie ciężko na początku, ale jak już mówiłam, do wszystkiego idzie się przyzwyczaić ;)

6. ZIELONA HERBATA - lub jakakolwiek. Na początku mi strasznie nie smakowała, ale teraz nawet ją lubię. 




6. JEDZ ŚNIADANIE - jest to posiłek który nie dość że napędza twój metabolizm, to jeszcze daje ci energię na cały dzień. Pamiętaj, że jeśli wystąpi sytuacja "dramat" gdzie np. ktoś ma urodziny, imieniny, mama upiekła ciasto lub coś w tym rodzaju i wiesz że prędzej czy później będziesz musiała to zjeść aby każdy widział, zrób to rano. 

7. ZASADA 12 GODZIN BEZ JEDZENIA - jeżeli jem kolację o 19 to wiem że przed 7 rano nie mogę nic zjeść. 



8. BŁONNIK - wspomaga metabolizm, zapycha i jest zdrowy. Pamiętaj żeby przyjmować go jak najwięcej. Kup sobie otręby i dodawaj wszędzie, do płatków, koktajli itp.

9. ZERO SŁODYCZY, CZEKOLADY, ŻELKÓW, LODÓW, MASŁA, MARGARYNY, MUSZTARDY, KECZUPU, MAJONEZU ITP. - o tym nie ma dyskusji.

10. DUŻO ZIELONEGO - roślin praktycznie nie trzeba wliczać do bilansu (oczywiście nie chodzi tu o owoce)

11. REGULARNE JEDZENIE - powinno się jeść 5 posiłków dziennie, ale wiadomo,puki sama nie mogę gotować jest to dość problematyczne, zazwyczaj jem 3 posiłki dziennie (4 jeżeli ćwiczę - wiadomo po wysiłku fizycznym trzeba zjeść cukry).

12. WIECZOREM UNIKAĆ WĘGLOWODANÓW - banan jest zdrowy, ale o 19 - niekoniecznie.

13. WITAMINY I MIKROELEMENTY - mi zawsze po szklance magnezu przechodzi ochota na jedzenie.

14. BIAŁKO NIE TUCZY - nie jest magazynowane w naszym organizmie. Polecam serek wiejski zamiast jogurtu który ma dużo kalorii i węglowodanów (rada: zanim zjesz serek wiejski odlej śmietankę i zjedz sam twarożek - będzie miał jeszcze mniej kalorii, możesz to tego dodać szczypiorku szpinaku lub ogórków <pycha!>  ale pamiętaj żeby nie łączyć serka wiejskiego z pomidorami!!).

15. WARZYWA > OWOCE - na owoce trzeba uważać, wszystko jest w porządku ale umiar najważniejszy.

16. UWAŻAJ NA ORZECHY - mają dużo kalorii, kiedyś gdy odstawiałam słodycze przerzuciłam się na orzechy i się od nich strasznie uzależniłam. Teraz unikam ich jak ognia, tak samo jak masła orzechowego.

17. DO 1000 KCAL DZIENNIE  - mój limit.

Ta "dieta" jest lajtowa wiem, nawet bardzo.Staram się trzymać wszystkich założeń, jest takim w miarę zdrowym pośrednikiem. Ale myślę że jest dobra dla przyzwyczajenia swojego organizmu do jedzenia mniejszych ilości. Doszłam do wniosku, że nie ma co wrzucać się na głęboką wodę. Poza tym jedząc w ten sposób nie wzbudzamy żadnych podejrzeń. Zależy ko ma jaki kontakt z rodzicami, ja powiedziałam że się odchudzam (oczywiście nie w jaki sposób), ale dzięki temu moja mama inaczej gotuje, kupuje mi chrupkie pieczywo, nie używa tyle oleju, robi zupy, piecze ryby itp. 

Wiadomo jak to jest w wakacje. Przynajmniej ja tak mam, że mogę nic nie jeść cały dzień bo praktycznie nigdy nie ma mnie w domu, zawsze mówię, że "byłam na zapiekance" albo coś w tym rodzaju. Dlatego łatwiej jest oszukiwać. 

Na początku lipca pomyśle nad inną dietą, może abc, baletnicy lub coś w tym guście. Macie jakieś doświadczenia z takimi dietami ok 500 - 700 kalorii? Co polecacie?  Koniecznie dajcie mi znać niżej !! 



<><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>


PORADY KTÓRE MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ: 

* zawsze proś o pieniądze zamiast drugiego śniadania, odłóż je do skarbonki i co miesiąc kup sobie coś fajnego - taka motywacja i nagroda za trud włożony w odchudzanie;

* aktywność fizyczna - nie chodzi tu tylko o zwykłe ćwiczenia, np. rodzice karzą ci iść do sklepu, wynieść śmieci, odebrać siostrę, załatwić coś na mieście itp. takie małe codzienne czynności które pozwolą nam spalić jeszcze więcej kalorii;

* na spotkanie z przyjaciółmi, wypad do kina, imprezę nie bierz pieniędzy - dzięki temu nic nie wydasz i nic nie kupisz;

* "mam alergię" dwa magiczne słowa. Nikt tak nie potrafi męczyć dupy jak znajomi, ja "mam" alergię na wszystko; orzechy, mleko, truskawki, a po czekoladzie mnie syfi i mi dermatolog odradził jeść, na hot dogi nie pójdę bo obrzydza mnie parówka, ani na zapiekankę bo nie lubię bułek, a czipsy za słone, sos czosnkowy za ostry itp ;)

*"Czy naprawdę jesteś głodna?" to pytanie zadaję sobie przed każdym posiłkiem. Nawet przed śniadaniem, chociaż wiem że i tak je zjem, wtedy mówię sobie (tak wiem świruska gada do siebie) "możesz to zjeść bo to śniadanie i potrzebujesz energii". Ważne żeby wyrobić sobie ten nawyk - to pomaga przy napadach. Wtedy sięgając po czekoladę znowu usłyszę pytanie "czy naprawdę jesteś głodna?", wtedy zastanawiam się chwile, i przypominam sobie thinspiracje, bloga motylki, bikini i moje zwały tłuszczu. Baaardzo mi to pomaga i dużo łatwiej się opanować.

* gumy do żucia, herbata zielona, kofeina, papierosy (jak nie palisz nie zaczynaj) woda (duuużo) powodują że nie chce się jeść, a na odkwaszenie organizmu i brak ochoty na słodycze polecam przez 3 dni rano i wieczorem wypić szklankę ciepłej wody z rozpuszczoną sodą (niedobre ale mi pomogło) 

* posiłki traktuj jak ceremonię, rytuał. Zanim coś zjesz, pytanie o którym pisałam powyżej, szklanka wody, za 10 min siądź do stołu, poprzyglądaj się potrawie, policz kalorie i pomyśl co ma najwięcej i czego można się pozbyć w taki sposób aby nikt nie zauważył, np. rozwal ziemniaki na talerzu, nałóż więcej sałaty wtedy nikt nie zauważy że masz mniej mięsa itp. Półmisek z potrawą nie powinien być w zasięgu twojego wzroku - nie sięgniesz po dokładkę. Po posiłku posiedź 10 min mów do siebie "ale się najadłam!!" i znowu napij się wody. TA DAM! 

* Jedz na małych, ciemnych talerzach, będzie wydawało ci się że zjadłaś więcej. Pamiętaj, że wszystko zaczyna się w głowie! To że ci chce się jeść, to że na widok czekolady masz ochotę się na nią rzucić, wszystko możesz kontrolować! Oszukuj swoją podświadomość, mów do siebie "nie lubię ciastek, lodów, czipsów, burgerów, jedzenia", "o nie pora obiadu znów muszę coś zjeść" twój mózg otrzyma sprzeczny komunikat. Unikaj myślenia typu "och nie ale jestem biedna nie mogę tego zjeść.." albo "ale mam na to ochotę", "ale bym coś zjadła", "muszę" coś zrobić, "nie mogę" tego i tamtego. Pomyśl raczej "chcę nie zjeść tych lodów!", "ale dziś piękny dzień, ciekawe czego dzisiaj nie zjem". Na początku pomyślisz, że to się nie sprawdzi ale gdy powtórzysz sobie to drugi, trzeci, setny raz uda się. W skrócie - pranie mózgu ;).

* licz kalorie - uświadomisz sobie wtedy jak bardzo trudno jest się ich pozbyć. Przykładowo jeden burger z mcdonalda ma 500 kcal, zjesz go  parę minut; ćwiczenia turbo z Chodakowską spala 500 kcal - a ile trzeba się namęczyć i naskakać ;)

*ta porada dla niektórych może się wydać śmieszna i dziwna ale cóż... Gdy czuję, że naprawdę nie dam rady się opanować i strasznie chce mi się coś słodkiego, a ta myśl nie chce mi wyjść z głowy to - wącham nutelle. Tak wiem, że to brzmi dziwnie, ale mi się całkiem nieźle sprawdza ;) Sęk w tym że nutella ma bardzo mocny i specyficzny zapach czekolady - po dwóch, trzech minutach siedzenia z nosem w słoiku czuję się jak bym zjadła kilogram czekolady :).

To tyle ile sobie na tę chwilę przypominam ;), może kiedyś na coś wpadnę lub znajdę na necie zaktualizuję tę stronkę.
Nie oszukujmy się, każdy kto zaczynał szukał tego typu porad w google ;) Może akurat komuś się przydadzą.


Znasz przydatne triki/porady? Koniecznie się nimi podziel  :)





1 komentarz: