wtorek, 7 października 2014

"I've been too long I'm glad to be back!"

Jest mi tak cholernie wstyd.

Wracam, błagam przyjmijcie mnie z powrotem.

Obiecuję, że jest i będzie lepiej.


.
.
.


Ostatni post pojawił się w wakacje. Po tym co robiłam nie zasługuję na miano nawet gąsięnicy a co dopiero motylka. Nie chodzi tylko o jedzenie (chociaż tego też nie brakowało) - imprezy, alkohol, papierosy, wstawanie o 13 <--- to na pewno nie przyśpiesza odchudzania.

Było minęło, nie chcę rozpamiętywać wybaczcie mi.
Oto nowa ja po załamaniu nerwowym stwierdziłam, że muszę się zmienić.

Można się domyślić że dopadło mnie jojo - ważyłam 68kg! Od początku września starałam się stopniowo wrócić do any - tak osiągnęłam cel 1.

Dzisiaj waga pokazała 63,6 kg . Nie dużo brakuje mi do celu 2 z czego ogromnie się cieszę. 

Boję się

Wiem jak łatwo zaprzepaścić cały trud i serce włożone w to wszystko. Sama się zastanawiam czy bardziej martwią mnie ewentualne napady czy "rodzinne" obiady (zwłaszcza że domownicy są już wyczuleni a moje "nie jestem głodna")

Nie wiem czy dam radę, mogę jednak obiecać że się nie poddam.

Na razie mój limit to 750 kcal (obliczyłam to z tej strony http://calcoolator.pl/dzienny_kalkulator_kalorii.html). Wiem że nie dam rady mniej (jestem zmuszona do jedzenia obiadów). Myślę, że dopiero za jakiś miesiąc pomyśle o zredukowaniu ilości kcal (nie zniosę psychicznie kolejnego jojo).

DZISIEJSZY BILANS:

- 2x chlebek waza (20 kcal) z szynką i serkiem kozim (jakieś 120 kcal)

- leczo z cukinii - naprawdę nie mam pojęcia ile to może mieć kcal (w końcu to tylko warzywa w sosie z kurczakiem), sprawdzałam na necie i było tylko z kiełbasą (185 kcal) więc policzę to do bilansu (w końcu lepiej zawyżać niż zaniżać...)

RAZEM: ok 310 kcal





Jutro będzie gorzej - pizza na obiad! Będę musiała zjeść ze 2 kawałki ale zobaczymy może coś wykombinuję..

sobota, 28 czerwca 2014

Wakacje a ja wciąż gruba...

Nic nie zrobię czasu nie cofnę, mogę jedynie walczyć o jutro. Cieszy mnie jedynie to, że mam masę nowych motywacji! W połowie lipca jadę do Chorwacji (kto by nie chciał ładnie wyglądać w stroju kąpielowym?), wiadomo krótkie spodenki i topy w lato, ale znalazłam w swojej szafie starą sukienkę z pierwszej gimnazjum, nie jest bardzo elegancka, bardziej młodzieżowa ale postanowiłam sobie że jak się w nią znowu wcisnę to pokaże wam zdjęcie ;) 
Dzisiaj ostatni wspólny obiad jutro rodzinka jedzie! Postanowiłam że nie będę się głodzić codziennie bo prawdopodobnie nie wytrzymam i zaskoczy mnie jojo. Zamierzam jeść tak jak wcześniej do 750 kcal dziennie, mile widziane mniej, a co parę dni będę robić głodówki ale to bardziej spontaniczne "akcje" tak na luzie  bardziej - w końcu są wakacje ;)     
Poza tym aktywnie zaczęłam dzień, wstałam koło 8 rano i zrobiłam turbo z Chodakowską, potem wysprzątałam cały dom więc mam nadzieje że trochę spaliłam kcal. Ale za to jestem teraz strasznie zmęczona i nie mam ochoty nigdzie iść (może to i dobrze? chociaż nic nie zjem...)

BILANS:

* jabłko 80 kcal
* pierogi 440 kcal
* marchewki 60 kcal

RAZEM: 580 kcal

ps. Ktoś może orientuje się jak to jest z alkoholem? Wiadomo są wakacje imprezy ogniska i te sprawy. Czy jest aż tak bardzo kaloryczny?







niedziela, 22 czerwca 2014

Żyję

Wiem że ostatni post był dość dawno temu, ale naprawdę nie miałam czasu. Ten tydzień to jakaś kompletna katorga i maraton. Na wycieczce byłam, można by się rozpisywać, z jedzeniem myślałam że będzie gorzej, nie trzymałam się postanowionego celu, jadłam trochę więcej tak około 1000 kcal dziennie. Potem trzeba szybko sprzątać i ogarnąć się bo Boże Ciało, potem goście, po drodze jeszcze byłam u okulisty, w sobotę cały dzień w galerii (złapała mnie mała depresja, siedzę w oświetlonej przymierzalni, pełnej luster, wszystko widać - masakra). Dzisiaj też mam gości, dopiero poszli dorwałam na chwile kompa i pisze a jeszcze trzeba posprzątać :(.
Ogólnie nie ma tragedii, pociesza mnie myśl że za tydzień rodzice wyjeżdżają na wakacje - ja zostaje nikt mnie nie będzie pilnował z jedzeniem !! Sama będę "gotować", jak się postaram to na sierpień może być zajebiście! Taką mam nadzieje...
Tylko przetrwać ten tydzień, wiadomo zostaje sama z starszym o rok bratem, więc trzeba zrobić wszystkie zakupy, posprzątać dom. Nie wiem czy dam rade codziennie pisać ale postaram zamieszczać krótkie posty chociaż co drugi dzień.

Chcę też bardzo podziękować za wszystkie miłe komentarze, dziewczyny bardzo mnie motywujecie, wiem że trochę zaniedbuje tego bloga i was ale musicie wiedzieć że walczę i nie zapomniałam o anie! Czuję że te wakacje będą wyjątkowe, wszystko się zmieni, tylko przetrwać ten tydzień...



piątek, 13 czerwca 2014

Mała przerwa!

Hejka koty !
Dzisiaj mam tak nieziemsko dobry humor, że aż głowa mała :D. Zwolniło się miejsce i w ostatniej chwili dołączyłam się do wycieczki z inną klasą na której będzie ON (♥).
Post na szybko, dużo załatwiania (przekroczymy granice paszport i te sprawy). Mam nadzieje że spale trochę kcal chodząc po górach ;D. Nie wiem kiedy znowu napiszę, jutro chyba nie zdążę bo wyjeżdżamy w niedziele a wracamy przed Bożym Ciałem, ale obiecuję że jak wrócę nadrobię zaległości, komentarze i bilanse.
By the way dzisiaj nie było źle na obiad pieczony łosoś więc tragedii nie ma ;)

 Trzymajcie się ciepło już za wami tęsknię! :*


czwartek, 12 czerwca 2014

so tired...

Mały sukces - tak jak postanowiłam wczoraj już nic nie zjadłam! Jednak dzisiaj nie czułam się najlepiej. Może dlatego że wczoraj przejechałam sporo na rowerze, nie mam pojęcia. Słabo mi, o ćwiczeniach nie ma mowy. Poza tym mam okres i boli mnie brzuch - podsumowując dzień niezbyt udany.

Postanowiłam że zjem cały obiad w celu uniknięcia ewentualnego jojo po weekendzie (a wiadomo co ja głupia wymyślę?). Duszone mięso z kurczaka z ryżem, brokułami i jogurtem naturalnym - nie ma tragedii, nic smażonego i niedozwolonego.  Jednak po obiedzie strasznie dziwnie się czułam, muliło mnie, mało nie zwymiotowałam. To chyba dobrze...

Poza tym trochę zmieniam strategię. Dziennie będę jadła maksymalnie do 750 kcal (obliczyłam to z tej strony http://calcoolator.pl/dzienny_kalkulator_kalorii.html). Jest to liczba kcal jaką muszę przyjmować przy zerowym wysiłku fizycznym alby schudnąć 1 kg tygodniowo. Stwierdziłam, że nie ma co na siłę unikać tych obiadów (przynajmniej na razie przecież to dopiero mój 4 dzień diety a moja mama nigdy nie gotowała tłusto).  Jeżeli natrafi się okazja (np. jak z tym obiadem wczoraj) to po prostu bilans wyjdzie niższy, ważne żeby nie przekroczyć granicy. Będę się starała jeść mniej na początku tygodnia a więcej na weekendzie (wiadomo imprezy i te sprawy a alko też przecież ma kalorie), żeby uniknąć "szoku" dla mojego organizmu i efektu jojo.

BILANS:

*śniadanie 100 kcal
*obiad 60 + 15 + 150 + 110 = 335 kcal
* truskaaaawki :3 90 kcal 

RAZEM: 525 kcal

Czyli zostało mi jeszcze 225 kcal - spokojnie mogłabym zjeść serek wiejski i jeszcze zostało by jakieś 70 kcal, ale jakoś nie mam ochoty na nic, może jutro spróbuję - w końcu regularność posiłków też jest ważna.


PS. Orientuje się może któraś z was ile kalorii mają pierogi ze szpinakiem i serem feta? Albo samo ciasto do pierogów? Z góry dzięki ;)

A i jeszcze przypomniało mi się że w poniedziałek rano dzień ważenia! Dzisiaj czwartek czyli jestem w połowie drogi (jak nie zawale weekendu powinno być dobrze). Szczerze to trochę się boję ale i zżera mnie ciekawość ;P


środa, 11 czerwca 2014

Wagary!

Zgadza się, jestem złym dzieckiem i nie poszłam do szkoły ;) Wbrew pozorom nie było to coś miłego...
Ogólnie dzień zaczął się dobrze, 2 kromki chlebka chrupkiego i plasterek sera do tego jakaś sałata - to co zwykle na luzie jakieś 100 kcal. Potem poszłam do koleżanki i skusiłam się na kawę z mlekiem - dobra jeszcze znośnie. Stwierdziła też że nad wodą zgłodniejemy i zjadłam pół mozzarelli i pomidora (!!). Okej jedziemy nad zalew (pocieszeniem jest to że spaliłam trochę kcal w ten upał).
Dotarłyśmy - a tak jak na złość - każdy czipsy, lody, zapiekanki, cola, hamburgery, frytki i wszystko inne co można znaleźć w sklepie. W tej chwili zapaliła mi się czerwona lampka w głowie - co teraz kurwa? Ściska mnie w żołądku, każdy proponuje gryza, dziaba, liza, łyka. A ja co? Ojebałam całe jabłko! Nie jest to dużo kcal ale przecież jadłam mozzarelle! Mogłam wytrzymać ale nie dałam rady... A przede mną kolejne wyzwanie - RODZINNY OBIAD <- mój największy koszmar!!

Wracam ze "szkoły", nikogo nie ma. Na stole kartka z napisem odgrzej sobie spagetti będę koło 18 , mama. Odruchowo, bez zastanowienia ubrudziłam talerz, posypałam serem a resztę wyrzuciłam. Z jednej strony się cieszę - miałam dużo szczęścia że jej nie było! Ale z drugiej, wyrzucanie jedzenia... Nie czuję się z tym dobrze... Zamiast obiadu wypiłam jeszcze jedną kawę (tym razem dałam mniej mleka ;P).

Jest dopiero 16 ale mam ambitny plan żeby już nic dzisiaj nie zjeść. Czy mi się uda? Nie mam pojęcia, jutro wam napiszę ;)


BILANS
*śniadanie - 100 kcal
*nieszczęsna mozzarella - 160 kcal
*kawa z mlekiem - 70 kcal
*jabłko - 40 kcal
*kawa -30 kcal

RAZEM: 400 kcal



wtorek, 10 czerwca 2014

"If you can dream it, you can do it."

Skwar nieziemski, wszyscy noszą spodenki a ja duszę się w długich dżinsach...
Dlaczego wcześniej nie znalazłam w sobie siły na anę?

BILANS:

*śniadanie <kanapeczka i truskawki > ok. 150 kcal
*obiad - powtórka z rozrywki - gołąbki :'( - ok 400 kcal!!!
* truskaaaawki :D - ok 80 kcal

RAZEM: 630 kcal

Więcej niż wczoraj :( Jestem za słaba..

Jako ćwiczenia zaliczam rolki, jeździłam sporo jakieś 2 godziny ;)